www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2005-02-09, 09:00
Wywiad z Tomem Wilkinsonem przeprowadzony 26 października dla portalu www.warszawa.pl
rozdanie Złotych Globów 25 stycznia 2004 r.
rozdanie Złotych Globów 25 stycznia 2004 r.
(z powodu grypy naszej sieci przepraszamy za opóźnienie)

Rozmawiała: Ewa Doroszczyk

Tom Wilkinson to utalentowany pięćdziesięciosześcioletni brytyjski aktor, mający na swoim koncie ogromny dorobek filmowy, jak i teatralny. Swoją przygodą z aktorstwem rozpoczął już na studiach, kiedy wygrał "wstęp" do Royal Academy of Dramatic Arts. Pierwszą rolę filmową otrzymał od Andrzeja Wajdy w 1976 roku. Pod koniec lat 80 tych wyjechał z ojczystego kraju za ocean i rozpoczął karierę w USA. Był wyróżniony wielokrotnie międzynarodowymi nagrodami za grę aktorską. W 1998 roku otrzymał nagrodę BAFTA za "Goło i Wesoło". Nominowany do nagrody BAFTA i Oscara za grę w filmach „Zakochany Szekspir”, "Za drzwiami sypialni”.
Pomimo sławy pozostał niesamowicie skromnym i ciepłym człowiekiem.

Ewa Doroszczyk: Jaką zna Pan Polskę? Jaką Warszawę Pan zapamiętał? Co się zmieniło?

Tom Wilkinson: Byłem w Polsce 30 lat temu. Mam bardzo małe doświadczenie. Wtedy był zupełnie inny świat. Wyobrażenia o Polsce, Czechosłowacji, bloku wschodnim były bardzo stereotypowe. Panował komunizm, było ciężko, twardo, zimno, biednie. Teraz, chodząc po ulicach Warszawy, widać, że tu jest tak jak w każdym nowoczesnym mieście. Wszystko się zmieniło. Sklepy pełne towaru, który kiedyś był niedostępny. Jestem tu od dwóch dni. Gdy byłem ostatnio to ludzie prosili mnie, żebym po przyjeździe do Anglii załatwił im różne towary na przykład dżinsy, a teraz wszystko jest w sklepach, tak jak w Londynie. Uważam, że Polacy zawsze byli bardzo dynamiczni. Kiedy byłem tu po raz pierwszy, to miałem wrażenie, że ludzie są pod większą presją. Obecnie widzę, że ten polski geniusz eksplodował.

A co z architekturą?

Zmieniła się, jest wiele nowych budynków, tak jak hotel, w którym jestem. Warszawa zamieniła się w nowoczesną metropolię.


Film „Goło i wesoło” w błyskotliwy sposób pokazuje walkę ze skutkami przemian gospodarczych w Wielkiej Brytanii. Czy Pan jako aktor odczuł skutki tych przemian w tamtym okresie?

Wielkie przemiany gospodarcze w Wielkiej Brytanii w okresie M. Tacher nie miały wpływu na moje życie. Ja po prostu jestem szczęściarzem. Choć właśnie wtedy zacząłem myśleć o międzynarodowej karierze. Było tak również dlatego, że przemysł filmowy w Anglii nie był zbyt duży, a od zawsze wiedziałem, że chcę być aktorem ( tu się uśmiecha).


Pana kraj ma za sobą recesję gospodarczą lat 70 tych, więc na tym polu sytuacja poprawiła się. Co z mentalną kondycją społeczeństwa, obyczajowością? Czy zgodzi się Pan z tezą, że system wartości zmienia się na gorsze?

Nie. Myślę, że się zamienia w dobrym kierunku.


Był Pan wczoraj gościem na zamkniętym sympozjum AKTOR-CZASY-WYBORY. Brali w nim udział przedstawiciele środowiska filmowego, jak i teatralnego. Dyskusja toczyła się na temat kondycji polskiej kinematografii, a także jak dziś, będąc młodym artystą wyjść jej naprzeciw? Czy mógłby Pan dać jakieś wskazówki, jak na początku kariery powinno się promować? Od czego zacząć?

To bardzo trudne pytanie. Jeśli jesteś młodym aktorem i rozpoczynasz karierę, to musisz zapewnić sobie pracę. Jeżeli takie teatry jak Powszechny, Dramatyczny, Narodowy nie dają ci tego, to sam musisz coś zrobić, stworzyć własny teatr. Powinieneś przyciągnąć ludzi do siebie. Ja chciałbym zobaczyć w młodym polskim artyście tą świeżą energię, charakter. Ona musi się sprzedać. W ten sposób trzeba się rozwijać.

Tak samo jest z robieniem filmów. Początek jest prosty, trzeba zacząć małymi krokami i się nie zrażać. Kupić sobie kamerę cyfrową i robić małe, tanie filmy. Przecież nie trzeba mieć wielkich kamer. W Europie jest 150 festiwali filmowych. Ich organizatorzy są bardzo szczęśliwi, widząc twoją pracę, a Twój w nich udział zawsze daje Ci jakiś start. Nie trzeba mieć dużych pieniędzy. Na przykład film Blair Witch Project powstał z niczego. Zrobiono go za dwadzieścia tysięcy dolarów, a przyniósł pół miliarda dochodu. To jest jeden z wielu przykładów zakończonych sukcesem.
Najlepiej to widać w przemyśle muzycznym. Spójrz na zjawisko HIP HOP, RAP, które całkowicie powstało na ulicy. To wszystko nie zostało stworzone przez wielkich muzyków. Po prostu jakiś czas temu ludzie zauważyli, że można na tym zarobić pieniądze. To jest nowy rodzaj sztuki.


Czyli jakie mogłoby być motto przewodnie, może ma Pan swoje?

Świat nie przyjdzie do ciebie. Ty musisz wyjść mu naprzeciw.


Czy mając w ręku oręż jakim jest kinematografia można walczyć o młode pokolenia? W jaki sposób przekazywać dobre wartości?

Nie. Sztuka nie jest po to, żeby uczyć masy. Myślę, że powinnością artystów jest mówić o własnych przeżyciach. Przetwarzaniem ich w sztukę. Zrobieniem z nich czegoś artystycznego. Sztuka nie musi mieć bezpośrednio moralnych intencji. Ona może być tym czym jest.
Myślę, że wiele filmów odsłania niesprawiedliwość świata. Funkcja moralna jest bardzo pośrednia. Sztuka wymaga od ciebie, żebyś utrzymywał aktywny kontakt z widownią. Żeby oni zaczęli myśleć – Aha, to jest tak ... teraz rozumiem .... Sztuka musi angażować.


Jaki według Pana film można nazwać dobrym? Jakie cechy powinien posiadać?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Teraz tego nie wiem, wtedy kiedy widzę jestem w stanie na to odpowiedzieć. Zasadniczym problemem, szczególnie w amerykańskich filmach, jest to, że wiesz co się za chwilę wydarzy. Więc nieprzewidywalność jest dobrą cechą, choć z drugiej strony? jeden z ostatnich filmów Toma Cruza? Wiedziałem co się w nim wydarzy, ale uważam, go za bardzo dobry. Dlatego to jest trudne pytanie. Nie ma na nie jednoznacznych odpowiedzi.


W takim razie czym się Pan sugeruje przy wyborze scenariusza?

Mhy ... (Tom zatapia się w fotel) Kiedy myślę, że film odniesie sukces? Kiedy wiem, że mogę zabłysnąć w roli, którą mi powierzono. Wiesz, możesz wiecznie czekać na świetny scenariusz, jednak mnie musi zafascynować historia, dobrzy ludzie, z którymi mogę pracować, dobry reżyser czy dobrzy aktorzy.


W skórze którego z bohaterów czuł się Pan najlepiej, którego polubił Pan od razu?

Właściwie to wszystkie role, charaktery, bohaterowie, które odgrywałem są mi bardzo bliskie. Ja zawsze mogłem wybierać co chciałem grać. Istotną sprawą dla aktora czy filmowca jest końcowy sukces. Porażka jest porażką. To nie musi być duży film. To nie musi być komercyjny sukces. Widziałaś na pewno „Za drzwiami w sypialni” ten film otrzymał pięć nominacji do Oscara. To był film zrobiony z niczego, a dał Nam wszystkim dużo satysfakcji. Nagle stał się wielki. Tego samego próbowałem w teatrze. Często pracowałem w małych teatrach. I często te przedstawienia odnosiły sukcesy. Zawsze wyznawałem ideę „romantycznego mitu”, mnie walczącego z systemem.


Gdyby był Pan zmuszony poddaniu się zabiegowi wyczyszczenia pamięci przez doktora Mierzwiaka, jak w filmie „ Zakochany bez pamięci” jakich wspomnień nie chciałby Pan usunąć?

(Tom się uśmiecha, za chwilę milczy, rozpływa się w fotelu..)
Kiedy my robiliśmy ten film ... wszyscy zawsze pytali, których wspomnień chciałbyś się pozbyć!

A to jest przeciwstawne pytanie.

Tak. A moja odpowiedź zawsze była taka sama - to jest trudne pytanie, ale wszyscy mnie zawsze o to pytają. Podobnie było przy okazji filmu „Goło i Wesło”, amerykanie pytali się mnie setki razy: Tom, czy jak grałeś w Goło i Wesoło, to wiedziałeś, że ten film zakończy się takim sukcesem? Co mogli innego usłyszeć? Nie. Ale to jest takie oryginalne pytanie. Które ze wspomnień chciałbym pozostawić? (Tom milknie) Mhy... lubiłem moje wspomnienia z Warszawy sprzed 30 lat, ale myślę, że jedno mi pozostało z całą pewnością, bardzo romantyczna przygoda. Ale ja nie mam wielu złych wspomnień. Chyba mógłbym się pozbyć tych związanych z Royal Shakespare Company. Kilka głupich rzeczy zdarzyło mi się zrobić. Nie, ja lubię wszystkie moje wspomnienia.


To może zdradzi Pan, jak miała na imię ta romantyczna przygoda?

(tu się uśmiecha) Wiesława.


Czy mógłby Pan opowiedzieć jakąś zabawną anegdotę z planu filmowego?

Znowu muszę pomyśleć.
Praca jest pracą. Pamiętam jak robiłem film z gościem, który był bardzo sławnym komikiem amerykańskim. Nie robił prób, nie robił w ogóle nic. Wydawało się to koszmarne. Ale teraz myślę, że to było bardzo zabawne. Widzieć jak daleko można się posunąć w robieniu niczego. Praca jest zwykle bardzo nudna. Może ci się wydaje, że to może być interesujące. Generalnie pracujesz z wieloma specjalistami, a oni wszyscy chcą widzieć efekt.

Jestem nie przygotowany do nie standardowych pytań. Mhy...Nie wiem kiedy przyjadę teraz do Polski ale obiecuję, że się nad nimi wszystkimi zastanowię i następnym razem odpowiem Ci lepiej.
dodał/a: Ewa Doroszczyk
źródło: gazeta.pl
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting