www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2005-04-22, 13:15
Malowanie przeciw demonom
„Figura niebieska” z 1958 r., to jedna z wczesnych „osiowych” prac Jana Lebensteina (Rzeczpospolita)
„Figura niebieska” z 1958 r., to jedna z wczesnych „osiowych” prac Jana Lebensteina
Rzeczpospolita
Ekspozycja w Muzeum Literatury pokazuje źródła twórczości Jana Lebensteina

Wystawa "Jan Lebenstein. Demony" to swoisty portret artysty. Przewodnik po jego lękach i kompleksach, fascynacjach i tęsknotach
Lubię takie pokazy - z wyraźną, czytelną koncepcją. W tym przypadku komisarz Łukasz Kossowski usunął się w cień, oddając głos malarzowi. Pod zdjęciami zmieniającej się z wiekiem twarzy zamieszczono cytaty z różnych wypowiedzi Lebensteina - poważnych, żartobliwych, przewrotnych. Wszystkie są komentarzami do obrazów i poczynań artysty. I do nienazywanych wprost, prześladujących go "demonów".

Pojawiły się już we wczesnej młodości: wojna, ucieczka z rodzinnego Brześcia, śmierć ojca i brata, więzienie. Po wojnie jedyną szansę na izolację od komunistycznego bagna dawała sztuka. "Zdecydowałem się być malarzem właśnie dlatego, że byłem wyobcowany", wyznał po latach.

Pokaz rozpoczyna się studenckimi płótnami Lebensteina, dotychczas niepokazywanymi publicznie. We wczesnych latach 50., wbrew socrealizmowi, inspirowali go pokrewni mu duchem outsiderzy, jak Soutine czy Utrillo. Nic dziwnego, że jego pierwsza prezentacja nie odbyła się w oficjalnej galerii, lecz na "zapleczu" Teatru na Tarczyńskiej. Symboliczny przypadek: wernisaż zbiegł się w czasie z przemówieniem Gomułki, zapowiadającym odwilż. Aurę tamtych lat przywołano zdjęciami powiększonymi do rozmiarów ściany: oto główna trybuna podczas pochodu pierwszomajowego, oto przemawiający pierwszy sekretarz. A obokoleje i gwasze, już wyraźnie Lebensteinowskie. Niemal abstrakcyjne, jakby wyciosane z drewna postaci-kukiełki i nieco późniejsze totemy, utkane z materii rozlatującej się, nietrwałej. Wszystko zawsze zbudowane na osi.

Tymi kompozycjami odniósł oszałamiający sukces. Grand Prix paryskiego Biennale Młodych w 1959 roku, w ślad za tym - stypendium do Paryża, gdzie osiadł na stałe. Nie cieszyła go międzynarodowa kariera. Doskwierała, wedle jego słów, "nieznośność dużej części paryżan, którzy uważali się za alfę i omegę całej ludzkości".

Zamiast modnych trenów, interesowało go podziemie Luwru, ze sztuką starożytną. A także zbiory Muzeum Historii Naturalnej. Efektem okazała się wspaniała seria "bestii" - wyimaginowanych zwierząt, krzyżówek rozmaitych stworów. Mroczne jak wcześniejsze obrazy w barwach, te z początku lat 60. cechuje gruba, jakby skłębiona faktura. Zda się, powstały w wyniku erupcji wulkanu, wyrzeźbione lawą. Z nich wyrodziły się człowiekopodobne mutanty. Odtąd ludzkie potwory zadomowiły się w świecie Lebensteina. Były wśród nich poczciwe, gapowate bawołki, wodzone na pokuszenie przez rozpalone erotycznie wiedźmy. W 1981 roku pojawiły się w jego pracach ptaszyska w ciemnych okularach, kozły o tępym spojrzeniu, knury czytające "Trybunę Ludu"...

W sąsiedniej sali - powiększona fotografia z Katynia zwłok pomordowanych. Towarzyszą jej rysunki do Księgi Hioba. I słowa Jana Lebensteina: "Proroctwo Apokalipsy nie odnosi się tylko do przeszłości, ponieważ zło jest zawsze w natarciu".

"Jan Lebenstein. Demony", Muzeum Literatury w Warszawie, wystawa czynna do 5 czerwca

MONIKA MAŁKOWSKA


źródło: Rzeczpospolita
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting