www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2005-07-16, 12:03
Po Warszawie rikszą?
Daj się skusić na bezwysiłkową rowerową przejażdżkę. Zza kierownic rowerowych taksówek wyglądają uśmiechnięci rikszarze. Upał ich wcale nie męczy.

Prowadzenie rikszy to czysta przyjemność. Zwłaszcza że przednie koło wspomaga mały silnik - opowiada Maciek Remuszko, kierowca jednej z warszawskich nowoczesnych riksz. Są to niewielkie, trzykołowe rowery, gdzie z przodu siedzi kierowca, a z tyłu jest miejsce dla dwóch pasażerów. Podobne pod nazwą Velo Taxi od dawna jeżdżą w miastach na całym świecie. W Warszawie pojawiły się na początku lata. Wprowadził je Henryk Szymański, właściciel popularnego klubu Szparka, który zachwycił się nimi rok temu w Berlinie. Dziś pod banderą warszawskiego Velo Taxi jeździ na razie dziesięć riksz. - W przyszłym roku chcemy dokupić następne pięć, interes cały czas się rozwija - mówi Bartosz Ludwicki, dyrektor zarządzający firmą.

Rowerowe taksówki spodobały się warszawiakom. To w większości oni - nie turyści - są klientami rikszarzy. - Takim pojazdem jeszcze nie jechałam. To duże lepsze niż autobusy czy nawet samochód. Jedyną wadą jest cena, ale zawsze można się targować - zachęca Marta Serafin, która skusiła się na przejażdżkę Nowym Światem. Cena przejazdu jest elastyczna - za pierwszy kilometr 8 zł, a za każdy następny - 4 zł. - Wszystko zależy od klienta. Jeśli biedna emerytka chce pojeździć z wnuczkiem po mieście, to oczywiście za kilometr policzę mniej - zapewnia Maciek Remuszko. Studiuje on leśnictwo na SGGW. Do Velo Taxi trafił dzięki koleżance - rowerowej kurierce. - Zawsze lubiłem jeździć na rowerze. Teraz łączę pasję z całkiem niezłym zarobkiem - cieszy się.

Kierowcy - najczęściej studenci - swoją pracę rozpoczynają przed godz. 12. Wtedy pojawiają się na tyłach rotundy, w bazie firmy Velo Taxi. Stąd odbierają pojazdy. Wracają dopiero około 21.

Najwięcej klientów mają w weekendy. - Siedem kursów to norma - wylicza inny kierowca rikszy Konrad Wasilewski. I dodaje - Dzięki tej pracy spotykam różnych ludzi, to niezła frajda. Jechałem ostatnio ze Szwedem. Cały czas dowcipy opowiadał.

Rikszarze na naszych ulicach wzbudzają przyjazne reakcje. Ludzie się uśmiechają. Pytają, czy nie są zmęczeni. - Nawet policja się nas nie czepia. Kiedyś na chwilę zatrzymałem się w niedozwolonym miejscu. Podjechał wóz policyjny. Byłem pewien, że dostanę mandat. A oni tylko się zapytali, ile kosztuje taka rowerowa taksówka - wspomina Maciek. Rikszom tak jak wszystkim pojazdom nie wolno jeździć po Starówce. Poruszają się więc głównie po Nowym Świecie i Marszałkowskiej.

Podróżować nimi można do końca października, potem dopiero na wiosnę.
źródło: gazeta.pl
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting