www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2005-11-24, 22:39
Prowincjonalia w Galeria Art
Galeria Art zaprasza na wystawę prac Jacka Łydżby pod tytułem PROWINCJONALIA.
Wernisaż wystawy odbedzie sie w poniedziałek, 28 listopada, o godz. 19, Galeria Art Okręgu Warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, Krakowskie Przedmieście 17.

Wzdychamy do prowincji. Życia toczącego się powoli. Szczęścia skromnego i cichego. Prowincja doskonała istnieje w książkach takich pisarzy jak Brunon Schulz i William Faulkner. Podczas podróży, przez chwilę, wydaje nam się, że widzimy ją z okien pociągu. Zarazem prowincja jest przecież wszędzie. I tylko na prowincji możemy jeszcze obserwować rozpad materii. Metropolie rosną, świat materialny rodzi się w nich szybciej, niż rozpada. Na prowincji wszystko zastygło. Kto może wyjeżdża. W ostatnich latach Częstochowę opuścił co szósty mieszkaniec. Ziemia obiecana jest gdzie indziej. Ci, którzy pozostali starają się łatać dziury. To tu, to tam. Największym wandalem jest czas. Cienka warstwa oszczędnie użytej farby łuszczy się szybko. Płoty, przystanki autobusowe – wszystko ciągle odrapane. Szyldy i ceratowe obrusy - podziurawione.

Obrazy Jacka powstają z zachlapań, obdarć, zacieków farby, które są tym samym, czym, w zdjęciach Wojciecha Prażmowskiego, są ziarna fotograficznej emulsji. W nich utrwala się materialny obraz. A materia obrazów Jacka łuszczy się i odpada. Spod spodu wyglądają stare warstwy czasu, a na wierzchu widzimy samolot, anioła, piękną dziewczynę. Czas jest wandalem, ale w obrazach Jacka bywa współautorem. A Jacek nie tylko studiował historię, ma też poczucie czasu. Wilk wynurza się z ciemności i znika. Piękna dziewczyna jest młoda przez chwilę. I dlatego taka piękna. Była w białej sukience, miała rower, trzymała siostrę za rękę, drobne kwiatki były na polu i w jej włosach – pamięć gromadzi obrazy jak archetypy. Strażacy wyglądają tak, jak ci, zobaczeni kiedyś w książeczce przez małego chłopca. Anioł kiedyś się przyśnił. Prawda objawia się tylko raz. Żeby coś namalować, trzeba to zapamiętać. Kolejne obrazy nakładają się na siebie – jak warstwy farby, jak wspomnienia. Tyle obrazów, tyle bytów, tyle gestów – tyle do zapamiętania i namalowania!

Zazdroszczę tym, którzy widza obrazy Jacka po raz pierwszy. Widziałem ich już wiele i znieczuliłem się na wmalowaną w nie nostalgię, z której – na równi z farbą – Jacek buduje swoje obrazy. Każdy obraz Jacka utrwala to pęknięcie pomiędzy pięknem utrwalonego wspomnienia i nietrwałością materii, z której jest ono ulepione. To pękniecie boli. Można się do tego przyzwyczaić, można złagodzić ten ból wprowadzając nutę elegii. Wszystko zmierza ku szarości i rozpadowi, ale zanim się to ostatecznie dokona, przed naszymi oczami przesuwają się kolorowe obrazy dzieciństwa, idealne byty aniołów, marzenia o lataniu, spotkane przy drodze rowerzystki.

Prowincja jest pozioma. Zmusza do patrzenia w dół, przyglądaniu się kamieniom przy drodze, pochylonym płotom, niskim roślinom. Materia obrazów Jacka Łydżby rodzi się z takiego patrzenia w dół. Ale duch tych obrazów jest pionowy. To ciągle powracające wspomnienia, aspiracje i modlitwy. One wznoszą nas ku górze.

Wojciech Tuleya
www.galeriaart.pl

źródło: Informacje organizatora
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting