| 2006-01-04, 13:20 Koniec uporu państwa G. |
Życie Warszawy, 2006-01-04
Spór o kawałek działki, blokujący poszerzenie ul. Powstańców Śląskich zakończy się być może wiosną wywłaszczeniem właścicieli.
Po 15 latach przepychanek z państwem G. urzędnicy zdecydowali, że czas na ostateczne rozwiązanie. Zabiorą G. część ich nieruchomości na podstawie prawa, które pozwala na wywłaszczenie.
Wiele wskazuje na to, że nie rozwiązywalny od lat poważny problem drogowy, symbol niemocy urzędników uda się wreszcie rozwiązać. Miasto od początku lat 90. walczy z rodziną G. (podajemy tylko pierwszą literę nazwiska, ponieważ G. zastrzegli, że nie zgadzają się na publikację danych osobowych, a jako osoby prywatne mają takie prawo). Są oni właścicielami posesji na Bemowie u zbiegu ul. Powstańców Śl. i Szczotkarskiej. Urząd miasta od dawna chce poszerzyć wąskie gardło głównej bemowskiej arterii. Ale ciągle jest to niemożliwe, bo G. nie chcą od lat sprzedać swojej ziemi Warszawie. A ściślej mówiąc chcą, ale za kwotę 10 mln zł. Miasto tymczasem, na podstawie wycen niezależnych ekspertów, oferowało do niedawna około 600 tys. zł. Do niedawna, bo teraz G. już nic nie oferuje.
Będzie wywłaszczenie
Urzędnicy zdecydowali, że na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościami z 1997 roku wywłaszczą G. z części ich nieruchomości. Zabiorą pas ziemi, około jednej czwartej całej działki, graniczący bezpośrednio z ul. Powstańców Śląskich i poszerzą arterię. Zapłacą za to wywłaszczenie rodzinie G. kilkadziesiąt tys. zł. Szczegółowe oszacowanie kwoty wciąż trwa, ale wiadomo, że nie będzie to więcej niż 100 tys. zł. Nowy pas ulicy przebiegnie zatem przez dzisiaj jeszcze należącą do G. południową część działki, a krawędź jezdni znajdzie się w odległości około metra od południowej ściany domu. W świetle przepisów jest to dopuszczalne. To na pewno mało komfortowa sytuacja, ale winą za taki stan rzeczy można obarczać tylko i wyłącznie właścicieli nieruchomości. To oni uporczywie, od lat odrzucali możliwość porozumienia ze stołecznym samorządem, który początkowo chciał odkupić całą nieruchomość należącą do G.
Więcej informacji w Życiu Warszawy
dodał/a: Piotr Kotkowski
|