| 2006-02-18, 14:41 Budowa Muzeum Powstania Warszawskiego jest na finiszu |
Drugi budynek Muzeum Powstania Warszawskiego już gotowy. Doskonale łączy nowoczesność z zabytkowym wnętrzem starej kotłowni. Choć oficjalne otwarcie dopiero w maju, nasi czytelnicy już dziś mogą zobaczyć, co jest w środku.
Do tej pory muzeum mieściło się tylko w budynku dawnej hali maszyn elektrowni tramwajowej na ul. Przyokopowej. Teraz zakończono przebudowę przylegającej do niego dużo większej hali kotłowni.
- Współczesna architektura wnętrza to tylko tło dla ekspozycji. Nie ma tu żadnych gadżetów. One by nas ośmieszały - mówi główny projektant prof. Wojciech Obtułowicz z Krakowa.
Wnętrza są surowe i zarazem logiczne. Stare elementy z pietyzmem odrestaurowano, nowe wkomponowano z dyskrecją. Efekt jest znakomity.
Słupy w przeciwogniowej panierce
Architekt zwiedzał w piątek halę razem z wnukiem i był wyraźnie zadowolony. Przyznał jednak, że nie wszystkie rozwiązania są zgodne z początkowymi planami.
- Kino miało być schowane pod ziemią. Ale jak zaczęliśmy kopać, okazało się, że podchodzą tu wody gruntowe. Koszty palowania fundamentów byłyby ogromne. Nie mogliśmy dalej budować. Musiałem umieścić kino trochę wyżej - opowiada Wojciech Obtułowicz.
Widownia kina znalazła się w wielkiej niecce, którą wykopano w podłodze hali. W piwnicach znajdzie się za to replika kanału, którym w 1944 r. przechodzili powstańcy.
- Uzyska przekrój gruszki i wysokość od 120 do 140 cm. To będzie miejsce ciasne, ciemne i nieprzyjemne imitujące prawdziwy kanał tylko bez smrodu fekaliów. Zamierzamy tu wpuszczać wyłącznie osoby sprawne fizycznie. Przy wejściu każdy dostanie latarkę - zapowiada wicedyrektor Muzeum Dariusz Gawin.
Budynek, w którym jeszcze dwa lata temu stały olbrzymie kotły, teraz jest pusty. Konserwator zabytków nakazał tylko pozostawić na pamiątkę jeden kocioł w rogu. Konstrukcja dachu wspiera się na wiekowych stalowych słupach, a wokół wnętrza biegnie nowa żelbetowa kratownica z antresolą. To główny element przestrzenny spinający oba budynki muzeum.
- Ze stalowymi słupami sprzed stu lat był kłopot, bo strażacy chcieli opakować je w toporną obudowę z płyt gipsowo-kartonowych. Ostatecznie ustąpili po powleczeniu słupów farbami wytrzymałymi na ogień - mówi Paweł Ukielski, wicedyrektor muzeum.
Liberator z jednym skrzydłem
Nowa hala nie będzie przeładowana historią i pamiątkami jak wnętrze pierwszego budynku. Na antresolach znajdą się ekspozycje czasowe, a prawie cały parter zajmie kopia w skali 1:1 samolotu Liberator, z którego alianci dokonywali zrzutów z pomocą dla Powstania. Bombowiec jest tak duży, że zmieści się tylko z jednym skrzydłem.
Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski, 18.02.2006. Więcej w gazeta.pl
dodał/a: Piotr Kotkowski
|