www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2006-03-14, 09:25
Miasto pożegna prywatnych kanarów
Biletów w komunikacji nie będzie już sprawdzać prywatna firma Zet-Ka. Miasto kończy z nią współpracować m.in. dlatego, że wśród kanarów byli łapówkarze. Problem jednak w tym, że liczba kontrolerów w stolicy może zmaleć ponad trzykrotnie.

Jeszcze tylko do końca marca w autobusach, tramwajach i metrze spotkamy kontrolerów Zet-Ki. Wtedy kończy się trzyletnia umowa z firmą - Zarząd Transportu Miejskiego zdecydował, że nie będzie jej przedłużać. - Jesteśmy niezadowoleni ze współpracy z tą firmą - mówi Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.

Władze Warszawy miały nadzieję, że prywatna firma będzie dbać o swój wizerunek i jej szefowie nie dopuszczą do zatrudnienia kontrolerów, którzy biorą łapówki. Niestety, nic z tego nie wyszło. Na Zet-Kę przychodziło mnóstwo skarg. Także w sprawie wymuszania łapówek. Podobne przypadki opisywaliśmy w "Gazecie", m.in. historię dwóch Białorusinek, które skarżyły się, że kontrolerzy Zet-Ki wymusili od nich po 20 zł "na piwo". Wpadły w ich ręce, bo choć zapłaciły za bilety, po wejściu do autobusu nie zbliżyły kart miejskich do kasownika. Nikt im wcześniej nie powiedział, że mają taki obowiązek.

Kilka dni temu reporterom Polsatu udało się zaś sfilmować czterech pracowników Zet-Ki, którzy udającemu gapowicza dziennikarzowi proponowali, by dał łapówkę od 20 do 50 zł. Zatrzymała ich policja. Postawiono im zarzut przyjęcia korzyści majątkowej, za co grozi nawet do ośmiu lat więzienia. W siedzibie Zet-Ki nikt nie chciał z nami rozmawiać na temat trzyletniej działalności i skarg na firmę.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego ZTM nie chce przedłużyć umowy z Zet-Ką. - Nie była ona zbyt korzystna dla miasta. Zapisano w niej, że wszystkie wpływy z mandatów mają wpływać na konto tej firmy - przypomina Igor Krajnow. Takie warunki wymyślono w ZTM, gdy jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu podlegał on wiceprezydentowi Jackowi Zdrojewskiemu z SLD.

Krzysztof Śmietana, 14.03.2006. Więcej w gazeta.pl

dodał/a: Piotr Kotkowski
źródło: gazeta.pl
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting