| 2006-07-11, 09:00 "Ciepło/zimno. Letnia miłość" w Zachęcie |
- Ta wystawa jest wyłącznie dla widzów dorosłych, dlatego zorganizowaliśmy ją w lecie, kiedy dzieci są na wakacjach - mówi dyrektor Zachęty Agnieszka Morawińska.
Chodzi o otwartą wczoraj wieczorem w Zachęcie wystawę "Ciepło/zimno. Letnia miłość", na której kuratorka Maria Brewińska zgromadziła prace kilkunastu artystów polskich i zagranicznych opowiadające o miłości w różnych odmianach.
Z tymi ostrzeżeniami to oczywiście lekka przesada, choć trudno się dziwić ostrożności pani dyrektor. Wszak żyjemy w kraju, w którym nawet tak z pozoru naturalny temat jak miłość może wzbudzać podejrzenia i prowokować negatywne reakcje. Dlatego nie o obecność dzieci na wystawie obawiałabym się najbardziej, raczej o uważających się za strażników moralności dorosłych. Tacy znaleźliby tu z pewnością wyłącznie kopulujące pary, odgłosy seksu i epatowanie homoseksualizmem. A tak naprawdę mocna i dość dosłowna jest tylko jedna praca Algierczyka Adela Abdessemeda - zapis wideo performance'u, w którym widzimy kilka nagich par kochających się w pomieszczeniu galerii na oczach publiczności. Reszta dzieł jest bardzo, ale to bardzo subtelna.
W miłosny klimat wprowadza nas już sam wystrój galerii - przyciemnione światło i rozłożone na podłodze miękkie różowe materace. Możemy się na nich wygodnie rozłożyć i ze słuchawkami na uszach śledzić poszczególne projekcje wideo.
Jest bojowo, jak w pracy Hiszpanki Pilar Albarracin "Zatańczę na twoim grobie", gdzie widzimy tylko stopy tańczącej pary, ich agresywne ruchy. Mężczyzna i kobieta zdają się w ten sposób walczyć o poszerzenie swojej strefy wpływów, co podkreśla ostro czerwony kolor jej pantofli. Jest zabawnie w wideo Madsa Lynnerupa, gdzie znowu widzimy stopy, ale tym razem mężczyzny w starych trampkach. A wszystko wyjaśnia tytuł: "Rozwiązywanie sznurówki za pomocą erekcji".
Jest hipnotyzująco w filmach młodego Duńczyka Jespera Justa, który w niezwykle oryginalny sposób opowiada o relacjach między mężczyznami. I nie chodzi tu tylko o związki homoseksualne, ale również o relacje ojciec - syn na przykład. Just wykorzystuje muzykę, taniec, śpiew, tworząc dzieła, przy których filmy Davida Lyncha wydają się mdłe jak bułki z masłem.
Ale są na tej wystawie również bardzo poważne momenty, bo artyści nie dają nam zapomnieć, w jakich czasach przyszło nam żyć i kochać. Szczególnie mocno możemy to odczuć, oglądając pracę wideo Agnieszki Kalinowskiej rozgrywającą się m.in. przed wejściem do Domu Kultury na Dubrowce, który pamiętamy z dramatycznych doniesień o zamachu terrorystycznym.
Jest też element bardzo polski - praca Mirosława Bałki. Ubrudzony kredą trzepak żywcem wyjęty z naszych podwórek. Na ścianie, w tle - kartki z wprawkami w piśmie technicznym i sączące się z głośniczków głosy kochających się ludzi. Trzepak uruchamia lawinę skojarzeń: o wakacyjnych miłościach, wchodzeniu w dorosłość, beztrosce szkolnych lat. Zresztą ilu widzów, tyle interpretacji. Ilu artystów, tyle miłości. I to jest największy atut tej wystawy - różnorodność spojrzeń. Dlatego kuratorka wystawy nazywa ją również "Pluralistyczna miłość".
Zachęta, pl. Małachowskiego 3, do 10 września.
|