www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2006-09-02, 09:01
33 dzień Powstania
2 IX 1944 sobota
wschód słońca 6.04, zachód 19.38, średnia temperatura powietrza 18 °C, słonecznie, wieczór pochmurny


W nocy z 1/2 Niemcy zniszczyli Kolumnę Zygmunta na pl. Zamkowym.

Całą noc trwa ewakuacja obrońców Starówki prowadzona wg ustalonej kolejności.

Do głównego włazu na pl. Krasińskich wchodzą kolejno zgrupowania: "Róg", "Sosna", "Gozdawa" i jako ostatnie, od godz. 5:00 rano "Radosław".

Straż tylną stanowi oddział wydzielony z baonu "Parasol" i pluton ze 104 kompanii Syndykalistów Polskich.
Trafiony bombami gmach Sądu Apelacyjnego przy pl. Krasińskich wali się, jego gruzy zasypują właz do kanału przerywając ewakuację oddziałów AK.
Tylko części żołnierzy udało się dotrzeć do innych włazów na ul. Długiej i Miodowej.
Około 200 żołnierzy pozostaje odciętych na Starówce [m.in. resztki baonu harcerskiego "Wigry"] dzieląc los ludności cywilnej.
Po kilkugodzinnym ostrzale opuszczonych pozycji staromiejskich, Niemcy wkraczają w gruzy dzielnicy.
Następuje mordowanie rannych i ludności cywilnej [ok. 7000 ofiar]. Zastrzelono i spalono rannych m.in. ze szpitali przy ulicach: Freta 10, Długiej 7, Podwale 25 ["Krzywa Latarnia"], Podwale 46 ["Czarny Łabędź"], Miodowej 23, Kilińskiego 1/3 i w kościele św. Jacka.

Pod koniec dnia płonęły już wszystkie powstańcze szpitale, niektóre Niemcy podpalili z rannymi w środku nie pozwalając personelowi na ich ewakuację...

Po dwóch dniach ciężkich walk Niemcy opanowali Sadybę, część powstańców wycofała się na Sielce, wszystkich wziętych do niewoli Niemcy wymordowali.

W ruinach Fortu Dąbrowskiego do ostatka broni się kompania K-1 z "Baszty".

Po zajęciu Starówki Niemcy odzyskali płynność komunikacyjną przez most Kierbedzia.
Teraz von dem Bach nakazuje swoim oddziałom "oczyszczenie" dalszych dzielnic położonych nad Wisłą.

Powstańcy zdobywają gmach YMCA przy ul. Konopnickiej. Na listach i przesyłkach pojawiają się pierwsze znaczki Powstańczej Poczty Polowej AK.

---------------------------------------




2 września po południu sierżant „Kalinowski" załatwiał jakieś sprawy w dowództwie baonu „Kiliński" w budynku Poczty Głównej. Zgłosiły się do niego dwie peżetki, „Mika" i „Boja", które trzy dni wcześniej przeżyły bombardowanie Poczty i zdecydowały wspólnie, że jeżeli mają zginąć, to na 9 - Królewska 16 pierwszej linii.

Dostały przydział do 9. kompanii i poszły z „Kalinowskim" na ulicę Próżną 14. Zameldowały się u porucznika „Romańskiego", który jedną przydzielił do placówki Królewska 16, a drugą zostawił na Próżnej. Uzgodniły między sobą, że codziennie będą się zmieniały.

„Poszłam pierwsza z sierżantem «Kalinowskim» przez barykadę do wysuniętej w Ogród Saski placówki - wspomina „Mika". - Zameldowałam się, ale nie pamiętam już komu. Ten ktoś, może podporucznik «Jadźka» albo jego zastępca «Paprzyca», ucieszył się, bo potrzebowali peżetki, a nawet zaproponował, żebym została na stałe. Bardzo chciałam, więc załatwili, że zostałam, czego «Boja» nie mogła mi darować.

Tego wieczoru, kiedy przybyłam, dziewczęta w sali restauracyjnej urządzały skromne przyjęcie z kawą i herbatnikami. Siedziały na pryczy, podeszłam do nich. Jedna z twarzy wydała mi się znajoma. Zapytałam, czy obchodzą jakąś uroczystość, bo były bardzo rozbawione. Tak - imieniny, wczorajsze, Bronisławy - bo wczoraj było gorąco i nikt nie myślak o imieninach. Znajoma twarz należała do Bronki Staszel-Polankówny, przedwojennej mistrzyni Polski w jeździe na nartach. U jej rodziców na Krzeptówkach w Zakopanąm zorganizowana została w 1933 roku kolonia naszej harcerskiej drużyny z Poznania. Bronka uczyła nas kochać góry, była naszym najlepszym przewodnikiem i przyjacielem. Podziwiałyśmy ją i wspominałyśmy zawsze z wielką serdecznością. Teraz padłyśmy sobie w ramiona.

Skąd się wzięła tu, w Powstaniu?
Przecież zawsze mówiła, że się ze swych gór nie ruszy. Dowiedziałam się, że była kurierką na trasie Zakopane-Kraków-Warszawa i wybuch Powstania zastał ją w stolicy. W 9. kompanii pełniła funkcję sanitariuszki lub jednej z kucharek - w zależności od potrzeb. Była pełna humoru i pogody. Spotkanie z Bronką spowodowało, że zniknęły moje obawy i onieśmielenie.

Miałam zająć się stroną gospodarczą, zorganizować stałe dożywianie żołnierzy. Moją pierwszą czynnością było uporanie się ze stertą brudnych naczyń i garnków. Kuchnia znajdowała się na parterze, w lewym skrzydle budynku. Byłe to ciemne pomieszczenie bez okna, z paleniskiem. W podłodze była klapa, pod nią schody do piwnicy, którymi chłopcy przynosili mi wodę. Kuchnia z jednej strony łączyła się z salą restauracyjną z bufetem i - o ile pamiętam - mieszkały w niej łączniczki, a z drugiej z salą, w której stało łóżńo sierżanta «Kalinowskiego».

Dotychczas gorące posiłki przynoszone były z Próżnej 14, co było bardzo niebezpieczne ze względu na ciągły ostrzał. Zrobiłam przegląd zapasów żywnościowych. W piwnicach było sporo podstawowych artykułów, jak mąka, cukier, słonina, groch, makarony, a nawet jajka. Pamiętam, że któregoś dnia jednocześnie na trzech patelniach smażyłam naleśniki, ale najczęściej gotowałam obiady z dodatkiem przecieru pomidorowego z 200-litrowej beczki, stojącej w piwnicy pod kuchnią. Kiedyś wybierając przecier na zupę, zanurzyłam łyżkę i trafiłam na kilkanaście zatopionych butelek z alkoholem."

Z meldunku sytuacyjnego majora „Zagończyka" (2 września, godz. 17):

„Na odcinek rejonu przybyło szereg oddziałów ze Starego Miasta. Są bardzo zmęczeni, dużo rannych, morale wysokie. Wydano zarządzenie celem zakwaterowania, wyżywienia, pomocy sanitarnej i odzieżowej".

Tego wieczoru „Czarny" z „Kajtkiem" wracali prawdopodobnie z przepustki na nocleg do dowództwa kompanii. Byli w wesołym nastroju, a kiedy weszli do klatki schodowej przy ulicy Próżnej 14, zrobiło się im jeszcze weselej. Na schodach po ciemku siedzieli stłoczeni powstańcy w pańterkach, woniejący zawartością kanał'ow. Byli, jak „Czarny" z „Kajtkiem" zdążyli zauważyć, wspaniale uzbrojeni i mocno przestraszeni. Zaczęli syczeć na nich i tłumaczyć szeptem, żeby byli cicho, bo tuż obok są Niemcy. „Tuż obok?" - oburzyli się „Czarny" i „Kajtek". - „Są za ścianą domu przy Królewskiej 16." Nazajutrz oddział Starówki gdzieś zniknął, tylko kilku z nich zostało i ci mieli przyjemność bronić samotnej placówki.

Noc na Królewskiej z 2 na 3 września nie była spokojna. Major „Zagończyk" zanotował w meldunku, podpisanym 0 5 rano: „Na odcinku porucznika Romańskiego zauważono pewne ruchy npla, który ostrzelał placówkę Królewska 16, obrzucił granatami i wycofał się na skutek ognia naszych placówek. Na innych odcinkach bez zmian".

Robiło się już szaro, kiedy kapral „Polny", pilnujący wyrwy w ścianie oficyny od Ogrodu Saskiego, usłyszał szmer. Wysunął ostrożnie głowę przez szczelinę. O kilka kroków odwrócony plecami do niego stał żołnierz niemiecki. „Polny" naprowadził koniec lufy schmeissera na środek pleców Niemca i pociągnął za cyngiel. Suchy trzask iglicy. Niewypał. Szarpnął jeszcze raz i znowu niewypał. Odskoczył od wyrwy i w tej samej chwili seria wystrzelona przez Niemca poszła mu nad głową. Popędził co się w nogach na pierwsze piętro do „Paprzycy". Zameldował o zdarzeniu, które go spotkało, ale „Paprzyca" nie zareagował, mówiąc spokojnie, że chyba mu się przewidziało (czyżby nie słyszał strzałów?). Podchorąży „Jacek" wziął z rąk „Polnego" pistolet maszynowy i zajrzał do komory nabojowej. Nabój wszedł do niej krzywo, uniemożliwiając oddanie strzału: „Jacek" zdążył jeszcze powiedzieć o tym „Polnemu". W chwilę potem nastąpił silny wybuch na parterze od strony Ogrodu Saskiego, przy opuszczonym przez „Polnego" posterunku. Chwycili za broń i pobiegli w tamtym kierunku. Podsunięty przez Niemców ładunek wybuchowy znacznie poszerzył istniejącą już wyrwę. Podporucznik „Jadźka" wystawił przy niej wzmocniony, dwuosobowy posterunek.

Z meldunku sytuacyjnego nr 39 „Nurta" (pseudonim pułkownika „Montera"): „[...J dnia 3-ego bm. [września - przyp. M. K.] npl podwiózł 20 samochodami około 2 kompanii do Ogrodu Saskiego, skąd uderzył na Królewską 31 - odrzucony"

---------------------------------



Źródła:

Maciej Kledzik, "Królewska 16", Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.

Antoni Przygoński, "Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim", Książka i Wiedza, Warszawa 1970

Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003

Witryna Internetowa:
http://www.whatfor.prv.pl


dodał/a: Michał Pawlik
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting